Gdyby ktoś mnie poprosił, żebym w kilka minut wytłumaczył mu, dlaczego
jestem nauczycielem, potrafiłbym to zrobić i obroniłbym mój zawód jako –
po pierwsze – stabilny, po drugie – opłacalny, po trzecie – z potencjałem
na dawanie satysfakcji. Warunek jest jeden. Ten ktoś, by mi uwierzyć, musiałby
być (jak ja) nefelibatą, a więc „wędrującym w chmurach”, człowiekiem,
któremu do szczęścia potrzeba nie(...)