Piąta klasa podstawówki (numer 17 we Wrzeszczu) była dla mnie przełomowa. Z wielu względów. Przed wszystkim dlatego, że cudem prześlizgnąłem się do następnej klasy.
W katastrofie smoleńskiej zginęło 96 osób. Wśród nich wielu fantastycznych ludzi. Ale i takich, którym wahałbym się podać rękę. Jak to w życiu. I po śmierci.