Halloween. Sprowadzona zza oceanu dziecinada. Dynie, maski, kościotrupy, cukierki, psikusy, wiele biegania, jeszcze więcej krzyku, sensu tyle, co kot zombie napłakał. Za to biznes – monstrualny. Można? Można. Ale czy trzeba? Jak kto lubi.
„Czasem można, tak dla draki, spytać: »Wajda? Kto to taki?!«”, śpiewają Strachy na Lachy w piosence I can’t get no gratification. I mam wrażenie, że w przemyśle filmowym coraz bardziej właśnie o gratification chodzi. Bo przecież nie o poziom artystyczny.
Kibice, kibole, zwycięstwa i serial, którego nie należy przegapić.
Był kiedyś dowcip związany z serialem „Przystanek Alaska”, którego przytaczanie jest dla mnie – człowieka współpracującego niemal ze wszystkimi telewizjami w Polsce – nieco ryzykowne, ale niech tam. Brzmi on: – Dlaczego w serialu „Przystanek Alaska” wszyscy są szczęśliwi?