PARTNER PROJEKTU:

thumbnail Słowo

NIKE 2024 i „Raptularz” Urszuli Kozioł

Witold Bereś
Słowo Witold Bereś

Odeszła Urszula Kozioł – poetka wielka. Przypominamy fragmenty tekstu opublikowanego w magazynie „Kraków i Świat” po otrzymaniu przez nią „Nagrody Nike za najlepszą polską książkę roku 2023” za tomik poetycki „Raptularz”.

„Raptularz” wedle Wikipedii to: „…rodzaj brudnopisu czy notatnika, który dawniej służył do zapisywania różnych bieżących spraw, na przykład domowych, finansowych, urzędowych”.

Ale „Raptularz” Urszuli Kozioł może i powstawał z bieżących zapisków, lecz mógłby się nazywać „busola” – bo wyznacza kierunek. Może nie tyle działania (choć również), ile – paradoksalnie – kierunek „bycia”.

Wszyscy mówią o tym tytule z zachwytem i koncentrują się na nucie tomu: przemijaniu, smutku odchodzenia. Odczytują książkę, jakby to był swego rodzaju testament nestorki polskiej poezji.

To spojrzenie nie wyczerpuje odczytania „Raptularza”. Owszem, otwierający tom wiersz Znaki czasu zaczyna się zwrotem: „Czy tamta trawa / nadal jest pogięta / w miejscu gdzieśmy leżeli / przykryci obłokiem” i łączy wspomnienie miłości ze świadomością nieuchronnego końca. Wiemy – któż w takiej trawie kiedyś nie leżał? – że w tym miejscu, gdzie leżeliśmy w miłosnym splocie, jest już zupełnie inaczej. Bo ten tom jako wybór, a i jako wiersze nowe, jest całością zwartą i wymyśloną pod kątem właśnie odchodzenia, przemijania i rozliczeń z przeszłością. „Tempus fugit” czy „Zmierzch” – dzień mija, życie się kończy, a za chwileczkę znikniemy. I tak jest w często cytowanym „Dniu ostatnim”, gdzie wstał piękny dzień, który „ukazał się mi się jeszcze ten raz tylko ten jeden raz”. Ale tu pojawia się ten drugi akcent w najnowszych wierszach Kozioł: miłowanie i oddech.

Bo ten dzień, być może ostatni, trzeba witać uśmiechem („grzechem byłoby witać go bez uśmiechu”). Bo tej trawy w „Znakach czasu” oczywiście już nie ma, ale póki żyjemy, tamta trawa jest ciągle w nas.  A jeżeli tak, to nawet w tych wierszach opowiadających o odchodzeniu, zaczynających się: „Gdzie to tak śpieszno i po co ten galop?”, ważna jest pointa „przystańmy / wkrótce nas tu nie zastaną”. Ale tak naprawdę akcent pada tu nie tyle na owo przemijanie, na owo „nie zastaną”, ile na – „przystańmy”. (…)

Kiedy po traumatycznym doświadczeniu drugiej wojny światowej Czesław Miłosz pytał „Czym jest poezja, która nie ocala / Narodów ani ludzi?”, postawił w ten sposób pytanie przewijające się przez całą historię literatury: – Po co tworzyć?

Kozioł stara się nie stawiać tak kategoryczno-moralizujących kwestii jak Miłosz. Idzie w zupełnie innym kierunku. To są wiersze, którymi rozpoznaje wyboje na drodze, postukując powolutku w uroczym rytmie. Ale przecież to jest też poezja dla nas. Nie ma obowiązku naprawiania świata, nie ma obowiązku lekceważenia świata poezja. Jej poezja jest dla biednego czytelnika, który patrzy na świat i nie umie sobie z nim dać rady. W tym sensie wiersze Urszuli Kozioł są tak bliskie milionom.

Fot. Mariusz Kubik / Wikipedia