PARTNER PROJEKTU:

thumbnail Miasto

Krakowski grudzień 1970

Krzysztof Jakubowski
Miasto Krzysztof Jakubowski

Wbrew obiegowej opinii o pasywnej postawie studentów w reakcji na strajki Grudnia ’70 na Wybrzeżu, krakowskie środowisko akademickie stanęło na wysokości zadania. To właśnie Kraków był jednym z kilku miast, gdzie tamtejsze tragiczne wypadki znalazły spory odzew.

Schyłek lat 60. ubiegłego wieku przyniósł pogorszenie sytuacji gospodarczej. Narastała społeczna frustracja. Czarę goryczy przepełniła podwyżka cen artykułów spożywczych, przeprowadzona w momencie najgorszym z możliwych – tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1970 roku. Podwyżka spowodowała gwałtowne protesty robotnicze w kilku miastach Wybrzeża, krwawo spacyfikowane przez wojsko i milicję.

Poza Wybrzeżem Kraków był jednym z kilku miast, gdzie tamtejsze tragiczne wypadki znalazły spory odzew. To właśnie tu odbyły się największe kilkudniowe protesty. Już 16 grudnia 1970 roku w akademikach pojawiły się plakaty wzywające do udziału w wiecu solidarnościowym. Wieczorem, około godziny 18, licząca około stu osób grupa młodzieży skandowała w rejonie Rynku: „Niech żyje Gdańsk”, „Pomścimy Gdańsk”, „Przyłączcie się do nas”. Wiecujących rozproszyła dość szybko interwencja ZOMO.

Następnego dnia zebrał się na Rynku Głównym tłum liczący już od tysiąca do trzech tysięcy osób (dane nie są precyzyjne). W huku petard domowej roboty wznoszono antypartyjne okrzyki, odśpiewano też „Międzynarodówkę”. Wokół Rynku i okolicznych ulic wstrzymano ruch kołowy i pieszy, po czym demonstrację rozbiły duże siły ZOMO i wojska. Istotną rolę odegrał też operujący „po cywilnemu” i wyposażony w pałki tak zwany aktyw robotniczy, skupiony głównie w Ochotniczej Rezerwie Milicji Obywatelskiej (ORMO). Zatrzymano 102 osoby.

Swego rodzaju novum stanowiły plakaty i ulotki – wykonane ręcznie bądź na maszynie do pisania – z wezwaniem do strajków i demonstracji, kolportowane przede wszystkim w Nowej Hucie, największym środowisku robotniczym Krakowa. Jednak to nie kombinat, ale załoga Krakowskich Zakładów Armatur przy ul. Zakopiańskiej 72 okazała się najpoważniejszym problemem dla lokalnych władz. Tamtejsi robotnicy zgłosili najwięcej postulatów, żądając między innymi rekompensat płacowych za podwyżki.

W piątek 18 grudnia, w komunikacie, jaki ukazał się w prasie, Prezydium Rady Narodowej apelowało „o spokój, ład i porządek”. Podjęto też różne środki zaradcze, między innymi od godz. 17 wstrzymano ruch tramwajowy i komunikację, a przy wielu głównych ulicach ustawiono motocyklowe patrole milicji. Ponadto, aby pozbyć się z miasta studentów, ogłoszono wcześniejsze o dwa dni ferie i – na wszelki wypadek – odcięto w akademikach prąd oraz ogrzewanie. Mimo zablokowania centrum przez siły porządkowe nie udało się udaremnić kolejnej manifestacji, którą rozpraszało znów ZOMO wspomagane przez ORMO.

Protesty odbyły się, choć już na mniejszą skalę, w sobotę 19 grudnia. Ciekawe, że w tej napiętej sytuacji życie toczyło się – poza wstrzymaniem komunikacji – w miarę normalnie. Otwarte były sklepy, teatry i kina.

Prasa miała zakaz informowania o wszelkich zajściach. W lakonicznej notatce za tragiczne wypadki na Wybrzeżu obwiniono „awanturnicze elementy chuligańskie niemające nic wspólnego z klasą robotniczą”. Krakowskie manifestacje podsumowano zdawkowym komunikatem z dydaktyczną konkluzją piętnującą udział młodzieży.

W niedzielę 20 grudnia media podały, że w miejsce Władysława Gomułki przywódcą partii komunistycznej, a więc i państwa, został Edward Gierek. Niebawem do zmian w partii komunistycznej doszło także w terenie. W Krakowie w lutym 1971 roku niepopularnego, ciasnogłowego Czesława Domagałę na stanowisku I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR zastąpił Józef Klasa – młodszy o pokolenie, wszechstronnie wykształcony dyplomata, były ambasador na Kubie.

Podczas ulicznych zajść między 16 a 21 grudnia milicja zatrzymała 437 osób, w tym 38 kobiet. Dominowali wśród nich ludzie młodzi: 189 osób w wieku 17–20 lat, 126 osób w wieku 21–25 lat. W oficjalnym komunikacie podano, że w grupie zatrzymanych było 73 uczniów, 44 studentów i 53 osoby niepracujące. Ciekawe, że do tej ostatniej grupy zaliczono też znienawidzonych przez tamten system przedstawicieli tak zwanej prywatnej inicjatywy. Milczeniem pominięto, że większość z zatrzymanych stanowili robotnicy. Wobec 91 osób sporządzono wnioski o ukaranie do kolegiów do spraw wykroczeń, w kilku przypadkach wszczęto postępowanie przygotowawcze. W trybie przyspieszonym ukarano: 36 osób aresztem, 12 aresztem w zawieszeniu, 42 grzywną (w tym dwie z zamianą na areszt).

W tamtą grudniową niedzielę niemal z godziny na godzinę diametralnie odmieniły się nastroje społeczne. Powiało optymizmem. Widać było to w domach, sklepach i na ulicy, już nie tylko z powodu nadchodzących świąt. W handlu pojawiły się pomarańcze, mandarynki i dawno niewidziane figi. Dopisała nawet aura. Przy lekkim mrozie majestatycznie opadały duże płatki śniegu. Niektórzy mieli nadzieję, że zaczyna się nowa epoka… Rychło okazało się, że były one w dużej mierze bezzasadne.

Ilustracja: redakcja, Kraków -dziś

Tekst ukazał się w miesięczniku „Kraków” 12/2020, a najnowsze numery magazynu kupisz TUTAJ: