PARTNER PROJEKTU:

thumbnail Miasto

Balice, Kraków i świat: nasze bezpieczeństwo

Witold Bereś
Miasto Witold Bereś

Kraków Airport nie jest zwykłym lotniskiem regionalnym, tylko czymś znacznie ważniejszym: bezpiecznikiem południowej Polski.

Port lotniczy w Krakowie-Balicach to dziwna istota. Z jednej strony – elegancki cywil, który wozi nas na city break do Barcelony, na konferencję do Londynu i na egzotyczne wczasy, gdzie piasek jest bielszy od śniegu na Kasprowym. Z drugiej – twardziel w mundurze, stojący na posterunku w tej części Polski, gotów w każdej chwili zamienić się w punkt militarny, humanitarny i strategiczny.

To mało znany fakt, że lotniskiem gospodarują wspólnie spółka cywilna i… Wojsko Polskie. Ten mariaż nie wynika z kaprysu generałów ani romantycznych wspomnień po dawnym aeroklubie. To raczej rozsądna kalkulacja: jeśli zdarzy się sytuacja awaryjna – od klęski żywiołowej po kryzys geopolityczny – Balice staną się bramą dla wojskowego wsparcia i humanitarnej pomocy. Czyli: gdy inni będą sprawdzać, czy ich lotnisko jest na mapie, u nas transportowce już będą kołować.

Ale oczywiście, życzylibyśmy sobie świata idealnego. Takiego, w którym mieszkamy wśród zieleni, w ciszy jak w Tyńcu, na skraju miasta – ale za to z szybkim dojazdem, świetnym internetem, basenem, kawiarnią i najlepiej jeszcze własną stacją metra pod domem. Niestety, rzeczywistość wygląda inaczej. Infrastruktura nie znika, nie kurczy się, nie traci apetytu. Ona rośnie. Rozpycha się łokciami, bo musi obsłużyć kraj, który – mimo spadku urodzeń – wcale się nie wyludnia. Wręcz przeciwnie: jest nas coraz więcej w miastach, więcej w ruchu, więcej w powietrzu.

Dlatego dobrze, że Kraków Airport się rozwija. Musimy nauczyć się żyć z hałasem nowoczesności, z oddechem cywilizacji na szyi. Owszem, mądrze, z troską o jakość życia. Ale bez popadania w nerwową egzaltację małych grupek, które co rusz protestują – przeciwko autostradzie, przeciwko tramwajowi, przeciwko metru, a ostatnio oczywiście przeciwko rozbudowie lotniska. Protesty bywają potrzebne – ale te, które opierają się na fantazji, że zamkniemy się w szklanej kuli i zatrzymamy rozwój, nie mają sensu.

Dziś lotnisko w Balicach to coś znacznie więcej niż hub transportowy. To nasz parasol bezpieczeństwa, tarcza i zaplecze. Port, który łączy świat nie tylko z Sukiennicami i Błoniami, ale także z logistycznym sercem regionu. W razie kryzysu – jest pierwszą linią wsparcia; w czas pokoju – jednym z najbardziej efektywnych kół zamachowych dla gospodarki.

A że czasem przyleci samolot o szóstej rano? Cóż. Taki urok mieszkania w miejscu, które naprawdę liczy się na mapie. I – co najważniejsze – potrafi nas obronić, kiedy trzeba.

Przyjacielem listopadowo-grudniowego numeru „Krakowa i Świata” jest Kraków Airport.

Ilustracja: Darpaw, wikipedia