
Jak pracować w kulturze i nie zwariować?
Jadwiga Jagoda Skowron, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu TRANS/MISJE Trójmorze, odpowiada
Jadwiga Jagoda Skowron: Magia – to właśnie magią przyciągają instytucje kultury, a zwłaszcza teatr. Niewariowanie nie jest łatwe, ale udaje się (śmiech). A tak poważnie, kultura to przestrzeń dla ludzi z pasją, nie ma miejsca na bycie trochę zaangażowanym. Myślę, że większość wybiera tę pracę świadomie, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Ci, którzy liczą tylko (aż) na wysoką pensję lub sam splendor – szybko odchodzą. Zniechęca też praca w godzinach wieczornych i w weekendy. Z czasem wypracowuje się też sposoby odreagowania, przewietrzenia głowy, żeby – właśnie – nie zwariować (śmiech).
Anna Petelenz: MFS TRANS/MISJE Trójmorze to ambitne (12 państw!) zadanie – a realizuje je niewielki zespół przy Teatrze Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Jesteście szaleńcami, pracoholikami czy tak bardzo wierzycie w ideę?
Jadwiga Jagoda Skowron: Wszystkimi po trosze. Rzeczywiście festiwal organizuje zespół pracowników Teatru, niejako poza normalnymi obowiązkami. Mamy też wolontariuszy. Praca przy festiwalach jest stresująca, to ciężki maraton z adrenaliną, która pozwala zapomnieć o zmęczeniu. A pomysł, owszem – szalony! Jak dotąd to jedyna tak duża inicjatywa kulturalna skupiająca artystów od Estonii po Bułgarię.
Na festiwalu prezentujecie fragmenty oper i jazz, spektakle teatralne i plakaty, do tego performanse – trudno rozreklamować coś, w czym jest wszystko?
Już trochę nauczyliśmy widzów, że to festiwal różnorodności organizowany pod koniec lata, kiedy jest często więcej czasu na atrakcje. Nurtem wiodącym jest teatr dramatyczny, ale przenika się z muzyką, sztukami wizualnymi, perfomatywnymi, filmem – różnie, bo artyści poszukują ciągle nowych form wyrazu.
Jakie największe sukcesy i porażki festiwalowe Pani pamięta?
Sukcesem jest obecność każdego festiwalowego widza potem u nas w Teatrze. Miłe jest też, gdy już w styczniu dostaję telefony z pytaniami o termin wydarzenia. Porażka? Pewnie 2020 rok i wielu artystów, którzy nie wystąpili z powodu pandemii. Trzy razy zmienialiśmy program tamtej edycji.
TRANS/MISJE, Wschód Kultury, Carpathia Festival, PSAR – Festiwal Twórców Podkarpacia – dużo się u Was dzieje. W związku z wojną w Ukrainie też modyfikuje się dynamika Wschód–Zachód, czy Rzeszów się zmienia?
Rzeszów rzeczywiście się zmienia, jak i całe Podkarpacie, które wypiękniało. Miasto będzie aplikowało o miano Europejskiej Stolicy Kultury 2029. Pozwoli to też na zmianę sposobu myślenia o kulturze, na wzrost jej znaczenia. Wybuch wojny w Ukrainie odcisnął piętno na naszym mieście. Pomagaliśmy rzeszom uchodźców. Staliśmy się też punktem strategicznym, przyjechali dziennikarze, dyplomaci, biznesmeni. A z drugiej strony pojawiło się nowe pytanie – czy na pewno jest tu bezpiecznie? Jako Teatr jesteśmy w stałym kontakcie z naszym partnerem – Narodowym Akademickim Teatrem Dramatycznym im. Marii Zańkowieckiej we Lwowie.
Wróćmy do TRANS/MISJI i wyobraźmy sobie, że ma Pani nieograniczony budżet. Kogo Pani zaprasza?
Jeśli będę mieć nieograniczony budżet, to zacznę od budowy wspaniałego, nowoczesnego obiektu. Będę mieć miejsce na wielkie widowiska teatralne, operowe, baletowe, muzyczne. I to bez wątpienia zachwyciłoby rzeszowską publiczność!
Ilustracja: Rzeszów, Wikipedia
Rozmowa ukazała się w miesięczniku „Kraków i Świat” 9/2023.
A najnowsze numery naszego magazynu kupisz TUTAJ