
O dylemacie, czy to kawa wydobywa z nas to co najlepsze, czy my z niej?
Czy kofeina pomoże nam nie oszaleć w trudnych czasach?
Po spożyciu wykazuje pobudzające i stymulujące właściwości poprzez wpływ na ośrodkowy układ nerwowy. Poddawanie ziaren kawy wysokiej temperaturze również ma wpływ na jej zawartość. Im dłużej wypalane jest ziarno tym więcej kofeiny traci. Trzeci czynnik mający wpływ na zawartość kofeiny w filiżance kawy to sposób jej przyrządzenia. Decydującym czynnikiem jest bezsprzecznie długość parzenia. Im dłużej zmielona kawa poddawana jest wysokiej temperaturze tym więcej cząsteczek kofeiny przedostaje się do naparu. Dlatego też, najbardziej pobudzającymi napojami będą kawa po turecku lub kawa parzona bezpośrednio w filiżance. Wbrew powszechnemu przekonaniu, espresso zawiera stosunkowo mało kofeiny, ponieważ po pierwsze, jest przyrządzane tylko z 7 g mielonej kawy, a czas jej ekstrakcji, czyli kontaktu z gorącą wodą, wynosi jedynie 25 sekund.
Kawa to nie tylko napój, to kultura, to moment w ciągu dnia, kiedy możemy poczuć się naprawdę wyjątkowo, pisząc za Gertrudą Stein „Kawa daje czas na myślenie. Jest czymś więcej niż tylko napojem, jest wydarzeniem”.
Nasza cywilizacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby nie ona. Ba! Śmiem twierdzić, że literatura chyliłaby się bez niej ku upadkowi. Bo jak tu dywagować nad stylem, językiem, problematyką bez filiżanki parującego, czarnego napoju? Czarna Dama niejednokrotnie była i jest dla artystów inspiracją w pracy twórczej. Nic więc dziwnego, że została uwieczniona w wielu dziełach literackich. Mowa o kawie, obecnie chyba najsłynniejszym napoju o znaczeniu symbolicznym pobudzającym nie tylko fizycznie, ale i do przemyśleń i kreatywności.
Kawa przybyła nad Wisłę w XVII w. z Mołdawii, od panujących tam Turków. Początkowo uznawana była za egzotyczny trunek i jak wszystko co nowe, początkowo budziła nieufność. Nie od razu doceniono też jej cierpki smak i pobudzające właściwości. Kawa była ostro krytykowana m.in. przez Jana Andrzeja Morsztyna. W utworze z 1670 r. o kawie wyraża się tak:
W Malcieśmy, pomnę, kosztowali kafy,
Trunku dla baszów, Murata, Mustafy
I co jest Turków, ale tak szkaradny
Napój, jak brzydka trucizna i jady,
Co żadnej śliny nie puszcza na zęby,
Niech chrześcijańskiej nie plugawi gęby…
Jan Andrzej Morsztyn (Do Stanisława Morsztyna Rotmistrza JKMości)
Wraz ze wzrostem popularności „piekielnego napoju” upowszechniła się wiedza o jego parzeniu i korzystnym wpływie na organizm. Do grona jej miłośników dołączyli czołowi artyści m.in. Ignacy Krasicki i Adam Kazimierz Czartoryski. To właśnie ten ostatni stworzył w 1779 r. jednoaktową komedię zatytułował Kawa. Tytuł nawiązywał do popularnych w tamtych czasach spotkań, których obowiązkowym elementem była degustacja aromatycznego naparu.
Nawet w naszej epopei narodowej nie mogło zabraknąć wątku kawy, rytuał przyrządzania naparu przez polską szlachtę opisuje Adam Mickiewicz:
Różne też były dla dam i mężczyzn potrawy:
Tu roznoszono tace z całą służbą kawy,
Tace ogromne, w kwiaty ślicznie malowane,
Na nich kurzące wonnie imbryki blaszane
I z porcelany saskiej złote filiżanki,
Przy każdej garnuszeczek mały do śmietanki.
Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku,
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
Zapach moki i gęstość miodowego płynu.
W którym twaróg gruzłami posiekany pływa.
Adam Mickiewicz (Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie)
Kawa od zawsze inspirowała i pobudzała do działania ludzi pióra i to nie tylko naszych Rodaków. Znanym miłośnikiem „małej czarnej” był Honoriusz Balzac. Francuski pisarz pijał właśnie jedynie kawę czarną, a potrafił jej spożyć nawet 50 filiżanek dziennie! Balzac nigdy nie dodawał do kawy mleka. Pisał: „…podanie kawy z mlekiem nie jest błędem; jest to po prostu śmieszne. Jedynie dozorcy piją tę prostacka mieszankę, która zasmuca, obciąża żołądek szkodliwym nalotem i osłabia system nerwowy”.
Z kolei Søren Kierkegaard miał ponoć zwyczaj usypywania w filiżance piramidki z cukru i zalewania jej wrzącą kawą, następnie wypijał napar duszkiem. Kawę na słodko uwielbiał także Wolter. On jednak mieszkał kawę z czekoladą, czyli rozkoszował obecnie znaną nam mokką. Podobno robił do nawet 30 razy dziennie!
Motywu kawy nie brakuje również w poezji. W dziełach lirycznych, ponieważ tam bywa czymś znacznie więcej niż tylko muzą czy istotnym rekwizytem. Jedne z pierwszych odnaleźć można w arabskim manuskrypcie autorstwa Abd-al-Kâdira z 1587 roku. Znajdują się w nim wiersze z czasów prześladowań kawoszy w Mekce, które miały miejsce na początku XVI w.
Natomiast w XVIII wieku napar sławili europejscy poeci. Przykładem może być utwór Jacques’a Delille zatytułowany „Le café”, czyli „Kawa”. Oto jego początek:
Jest płyn przez poetów ponad inne wybrany,
Który wielbił Wolter, Wergilemu nieznany;
To ty, boska Kawo, ty, nektarze prawdziwy,
Nie kołacząc głowy, dajesz sercu rytm żywy.
W twórczości poetów można znaleźć niezliczone wzmianki o kawie i kawiarniach, jak choćby w wierszu „Romans” Arthur Rimbauda, który skądinąd był nie tylko artystą, ale też trudnił się handlem kawą.
Osobiście mam ogromną słabość do kawy i do literatury, więc bez zastanowienia kupuję książki zawierający choćby w tytule kawę. I tak trafiły do mnie książki „Kawiarnia na końcu świata” Johna Strelecky’ego oraz „Zanim wystygnie kawa” Toshikazu Kawaguchiego, gdzie bohaterowie – dzięki niezwykłej ofercie małej kawiarni w Tokio – mogą podróżować w czasie, o ile powrócą zgodnie z warunkiem określonym w tytule książki.
Pisząc o kawie w literaturze, na szczególne miejsce zasługuje literatura skandynawska. Skandynawowie bowiem wypijają najwięcej kawy na świecie w przeliczeniu na obywatela, więc napój ten ma swoje odbicie również w nordyckiej literaturze. Nie brak jednak przykładów książek, w których kawa odgrywa istotną rolę. Ogromne ilości kawy kawy wypijają bohaterowie słynnej trylogii „Millennium” Stiega Larssona.
Jednym z powodów, dla których Skandynawowie piją tak dużo kawy, jest surowy skandynawski klimat. Długie, mroźne zimy oraz krótkie dni sprzyjają uczuciu zmęczenia i braku energii.
Skandynawski styl przygotowywania kawy charakteryzuje się specyfiką wypalania kawy – jest to tendencja do słabszego wypalania, pozwalającego odnaleźć smak dla kawy zielonej, zamiast skupiać się na smaku dodanym przez proces wypalania.
W niektórych krajach nordyckich kawa była zabroniona, na przykład w otwierającej dziś ranking spożycia Finlandii. Wiązało się z podejrzeniem o zły wpływ kawy na ekonomię i efektywność pracy. Z kolei Szwecja w XVIII wieku najpierw wysoko opodatkowała kawę, tak że powstał czarny rynek. W 1756 ostatecznie zakazano picia kawy. W kolejnych latach naprzemiennie nakładano i zdejmowano zakaz picia kawy, zawsze na rzecz wysokich podatków. Dopiero w 1823 na dobre zalegalizowano kawę, ale była ona dalej wysoko opodatkowana aż do 1951 roku.
Kawiarnie od początku przyciągały wszelkie niespokojne dusze: aktorów, malarzy i literatów, którzy kulturę kawiarnianą uwieczniali w swoich pracach. Kawiarnie pojawiają się na obrazach – spotkamy je m.in na płótnach impresjonistów. Swoje ulubione kawiarnie nocną porą malował Vincent van Gogh, a o życiu kawiarnianym sporo pisali literaci i felietoniści. M.in. Boyowi Żeleńskiemu zawdzięczamy dokumentację życia artystycznego w Jamie Michalikowej w Krakowie. Z kolei bez stołecznej kawiarni Ziemiańska nie byłoby poezji w 20-leciu międzywojennym. Trendy w literaturze wyznaczali wtedy przecież Skamandryci piszący przy stolikach w ulubionej kawiarni.
Wielu literatów uzależniło się od kawy, ale i od klimatu artystycznej bohemy jaka często w nich panowała. Nad Czarną Damą dumali także Albert Camus, Boris Vian, czy Jean-Paul Sartre.
To właśnie w kawiarni J.K. Rowling napisała sporą część przygód Harry’ego Pottera.
Ilustracja: Pixabay, domena publiczna