
Gdańsk stolicą. Morskie imperium Rzeczypospolitej Obojga Narodów w wieku XVI
Co by było, gdyby… Historie alternatywne lubimy umieszczać w bezpośredniej
przeszłości. Ale cofnijmy się prawie pięćset lat. Co by było, gdyby ZygmuntIII
Waza nie przeniósł dworu z Krakowa do Warszawy, bo… wcześniej król
Zygmunt August przeniósłby go do Gdańska!
Gdyby w ten sposób osłabiono wpływy jezuickie na dworze Wazy, który zamiast stawiać na walkę z Moskwą, postawiłby na odzyskanie tronu szwedzkiego? Gdyby budowano wpływy na Bałtyku, który mógłby być oknem na świat? Gdyby morze stało się politycznym i duchowym wyzwaniem szlachty Rzeczypospolitej Obojga Narodów? W ten sposób wzmocnieniu uległaby polska reformacja i opcja prozachodnia. A Poland rywalizowałby z Holland na morzach całego świata.
1551: KRÓL PO RAZ OSTATNI DOTKNĄŁ TWARZY UKOCHANEJ
w czerwcowy dzień 1551 roku. Barbara, jego żona, o którą walczył z całym światem, sprawiała wrażenie śpiącej. Przez chwilę Zygmunt uczepił się tej malutkiej nadziei, że ona się tylko zdrzemnęła, ale gdy zaskrzypiał katafalk trącony przez nieostrożnego mnicha, wybudził się ze snu na jawie. To on prześnił, nie ona. Bo rzeczywistość jest twarda, Opatrzność złośliwa – pomyślał Zygmunt bluźnierczo. Jego Wenera, jego morze rozkoszy (czasem w szaleństwie uniesień wykrzykiwał kochance w ucho swoje ad hoc sklecone poezje), spełniła w końcu najskrytsze swoje marzenia. Została królową.
Król bojaźliwie pomyślał, że może to sam Bóg jej śmiercią go ukarał, skoro oleje święte przy koronacji mają taką moc, jaką się im powszechnie przypisuje? Przecież władza pochodzi od Boga, jak nauczał Kościół – choć w tym kraju to nie było wcale pewne, naród posiadał tu pewien wpływ na władzę, a wcale niemały.
Królowie są ludźmi, tylko ludźmi. Małżeństwo władcy to nie miłość, a obowiązek. Obowiązek wobec poddanych, brzemię władzy. Tego starała się nauczyć go matka, włoska arystokratka, która doskonale wiedziała jakie mechanizmy rządzą światem rzeczywistym. Władca, nawet mieniący się obrońcą wiary, w której poczesne miejsce przypadło przykazaniu „nie cudzołóż!” i „nie pożądaj żony bliźniego!”, ma zupełnie inne prawa niż rolnik albo rybak.
Może sobie w nocy chadzać po komnatach, gdzie sypiają ponętne dwórki. Oczywiście nie może być jak Fryderyk Hohenstauf – ostentacyjnie rozwiązły. Ale nieślubne dzieci to przymiot każdego porządnego dworu królewskiego. Zasiew krwi monarszej użyźnia glebę królestwa, ale to musi być po cichu, ostrożnie! Kochanki zaś powinny znać swoje miejsce. Ich miejsce jest w pałacowej alkowie, a nie na królewskim
tronie. Tego jednak włoska królowa nie zdołała nauczyć swojego syna. Wyrósł na krnąbrnego
mężczyznę. Przychodziło wszystkim do głowy, że to jednak był paradoksalny sukces królowej – przekazała następcy tronu swój kapryśny, a nieugięty charakter.
Powiedzieć, że król nie pogodził się z rzeczywistością, to nic nie powiedzieć. Orszak królewski po dopełnieniu wymagań obyczaju zbierał się w drogę powrotną z Wilna do stolicy, Krakowa. Ale on ciągle był duchem przy niej. Powracać tam na południe już nie chciał, co zrozumiałe jest po ludzku.
Stan Krakowa i okolic w wieku XVI
Stolica monarsza była może i mniejsza od Wenecji czy Pragi, ale przyciągała ludzi ciekawych wszystkiego. Jeden z nich wyczuł koniunkturę i postanowił zmienić swój trudny los, sięgając po prawa podaży i popytu. Świadczył usługi zgoła luksusowe. Przepowiadał przyszłość (…)
TO TYLKO FRAGMENT TEKSTU, CAŁY PRZECZYTASZ W NAJNOWSZYM NUMERZE. KUP TUTAJ!
